Patrycja Juszkat: Jak ważny jest ojciec w życiu dziewczynki?
Maria Kaczorowska: Ojciec to w naszej kulturze postać bardzo znacząca. 50% materiału genetycznego otrzymaliśmy od tego człowieka. Trudno coś takiego zlekceważyć, zwłaszcza kiedy w efekcie jesteśmy do niego fizycznie podobne, lub dzielimy inne cechy, które decydują, kim właściwie jesteśmy. To zazwyczaj pierwszy mężczyzna, z którym spotyka się małe dziecko i na podstawie jego obrazu może stworzyć swój własny wzorzec tego, czego oczekiwać od mężczyzny.
Patrycja Juszkat: A co jeśli tego taty zabraknie? Odejdzie, porzuci, założy nową rodzinę. Zapomni o dziewczynce?
Maria Kaczorowska: Jest bardzo dużo kobiet, które wychowały się bez ojca. Całe pokolenia dzieci doświadczyły fizycznego braku ojca ze względu na wojny światowe, jednak ta nieobecność była czymś zupełnie innym. Rodzic poświęcał się większej sprawie, której beneficjentem miało być również dziecko, więc choć znikał fizycznie, to pojawiał się w rozmowach, a powód dla którego odszedł był jasno określony i niezależny od dziecka.
Sytuacja dzieci, których rodzic odchodzi i nawet w dobie łatwych podróży i kontaktów w sieci, dostępnych za kliknięciem palca, nie próbuje szukać z nimi kontaktu, jest zupełnie inna. Dużo trudniej wytłumaczyć dziecku, czemu tata zniknął z jego życia.
Patrycja Juszkat: Czasem kobiety próbują wynagrodzić córce brak ojca…
Maria Kaczorowska: Istnieje ryzyko, że dziecko radząc sobie z taką sytuacją zacznie szukać winy w sobie. Bardzo ludzka rzecz – ponieważ motywy ojca, dorosłego mężczyzny, będą dla niego poza zasięgiem, to dziecko wykorzysta dostępne sobie wytłumaczenia po to, by móc stworzyć spójną historię. Każdy potrzebuje spójnej historii na swój temat.
Mama może brać na siebie odpowiedzialność za czyny ojca. Próbować zadośćuczynić dziecku za nie swoje winy. To związane z częstym w naszej kulturze wzorcem relacji damsko – męskiej opartej na emocjonalnym uwikłaniu.
Patrycja Juszkat: Rodzi się pytanie, czy takie poświęcenie jest dobre dla wszystkich stron?
Maria Kaczorowska:Być może zabrzmi to okrutnie, ale pewnych rzeczy nie da się wynagrodzić. Nie i już. Możemy być dobrymi mamami, mieć świetną relację z własnym dzieckiem. I to jest bardzo, bardzo dużo. Wystarczająco, by dziecko mogło rozwinąć silną tożsamość i budować własne relacje. Nie zastąpi natomiast ojca, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Jeśli dziecko będzie miało dobre relację z jednym rodzicem, to już otrzyma wyjątkowy dar i skarb, materiał do budowania swojej przyszłości.
Patrycja Juszkat: Podejdźmy do tematu z trochę innej strony. Co z dziewczynką, którą tata traktuje jak swoją „małą księżniczkę”? Mam na myśli sytuację, kiedy dziewczynka jest najważniejsza i jest to podkreślane na każdym kroku.
Maria Kaczorowska: Można pomyśleć, że to wymarzona sytuacja, prawda? Powiedziałabym nawet, że telewizyjne reklamy, internetowe memy – one taki wzorzec gloryfikują, pokazują go jako godny naśladowania. Być może on ukazuje tęsknotę wielu kobiet, by być zauważoną przez tatę, albo przywołuje ich wspomnienia z dzieciństwa. Mam wrażenie, że częściej jednak jest to tęsknota za obecnością ojca, za byciem zauważoną. Ale między zauważeniem, a byciem w centrum uwagi jest znacząca różnica.
Patrycja Juszkat: „Kiedy Ty przyszłaś na świat, ojciec przelał całą miłość na Ciebie” mówi matka….
Maria Kaczorowska: Bardzo współczuję obu bohaterkom tego dramatu. Biedna dziewczynka, która usłyszała od swojej matki, że jej pojawienie się zabrało miłość ojca. I biedna kobieta, która nie dość, że czuje się niekochana przez partnera, to jeszcze postrzega swoje własne dziecko jako osobę, która odebrała daną jej wcześniej miłość.
Patrycja Juszkat: I ta dziewczynka przysłania ojcu cały świat….? Dobre to dla niej?
Maria Kaczorowska: Jeśli staje się dla ojca towarzyszką i partnerką, to po drodze gubi się gdzieś etap bycia dzieckiem, nauki wynikającej z obserwowania relacji między dorosłymi budującymi intymną więź. Każdy wiek ma swoje prawa i często mówimy o przeżywaniu pewnych etapów jako koniecznych dla ukształtowania tożsamości dobrze funkcjonującej osoby. Bycie dzieckiem to taki wyjątkowy moment, kiedy uczymy się zupełnie nowych rzeczy o sobie i świecie. W wiele z nich angażujemy się cali, inne poznajemy dopiero z pozycji obserwatora, budując w głowie pewien zarys tego, w co zaangażujemy się, gdy przyjdzie na to właściwy rozwojowo czas. Każde dodatkowe zadanie, przeznaczone dla dalszych etapów, odbiera nam czas i energię, którą mamy na ten moment do wykorzystania. Dziecko potrzebuje obserwować bliskie relacje dorosłych ludzi, by móc się uczyć, jak działają. Gdy takie doświadczenie jest zastąpione wyłącznie przez relację dziecko-dorosły, która opiera się na zupełnie innych prawach, to dziecko może przenieść ten znany sobie wzorzec w dorosłe życie.
Patrycja Juszkat: A jeśli w domu są dwie córki i ewidentnie, choć być może nawet nie do końca świadomie, jedna jest „faworytką” taty? Jaki będzie to miało wpływ na każdą z dziewczynek?
Maria Kaczorowska: Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, bo może pojawić się wiele zmiennych, wiele czynników, które wpłyną na sytuację. Chyba nikt nie chciałby być traktowany w niesprawiedliwy sposób przez szefa w pracy, a co dopiero przez ojca, prawda? To bardzo frustrujące. A tu jeszcze rodzic jest dla dziecka osobą znaczącą, od którego ono jest zupełnie zależne i dopiero tworzy swój obraz siebie na podstawie tego, co widzi w oczach dorosłego. Ale nie ma można przewidzieć, jak potoczą się losy dziewczynek.
Dla rozpieszczanej dziewczynki relacja z ojcem może być zasobem, do którego będzie sięgała przez całe życie i z którego będzie czerpała swoją siłę i poczucie własnej wartości. W innych okolicznościach, dla innego dziecka, taki wzorzec może wytworzyć potrzebę bycia w centrum uwagi i przełożyć się na jej oczekiwania wobec partnerów, oraz poczucie wyższości wobec innych kobiet. Oczywiście to poczucie wyższości może być bardzo powierzchowne i iluzoryczne, a pod spodem skrywać niestabilną samoocenę wynikającą ze zderzenia ze światem, który nie będzie stawiać jej zawsze na pierwszym miejscu. Druga dziewczynka, która będzie w pewien sposób odrzucona, może zarówno rozwinąć w sobie niskie poczucie własnej wartości i szukać bliskości i akceptacji. Może postrzegać jako atrakcyjnych mężczyzn przypominających jej ojca w swojej postawie wobec niej i próbować ich przekonać, że jest warta uwagi i miłości. Ale przecież może też nauczyć się wcześniej od siostry opierać swoje poczucie własnej wartości na rzeczach innych niż akceptacja ojca i zbudować szybciej swoją emocjonalną niezależność. Ilość możliwych scenariuszy jest nieograniczona.
Patrycja Juszkat: Tymczasem w innym domu pewna dziewczynka zaczyna dojrzewać. Jej ciało zmienia się. Staje się bardziej kobieca. A ojciec nie chcąc naruszyć żadnych granic i trochę może ze strachu przestaje ją przytulać, dotykać i okazywać ciepło…
Maria Kaczorowska: Co za okropna sytuacja, w której nasze ciało ulega zmianom, nad którymi zupełnie nie panujemy, a najbliższy nam człowiek niemal z dnia na dzień przestaje okazywać nam czułość i bliskość. Można poczuć się bardzo samotnie. I pomyśleć, że widocznie zrobiło się coś złego, czy wręcz stało się kimś niegodnym miłości. Jeśli w domu nie rozmawia się z dzieckiem otwarcie o cielesności, ani nie oferuje nic w zamian, to dziecko poczuje się najprawdopodobniej odrzucone. Ona przecież w środku jest cały czas ich małą córeczką, która ich potrzebuje.
Chcę przy tym zaznaczyć, że jeśli ojciec czuje, że to jest dla niego dobra droga, bo bliski fizyczny kontakt z dojrzewającą córką przekracza jego granice, to ma absolutne prawo do wycofania się z zabaw i pieszczot, które dla wcześniej były na porządku dziennym. Ważne, żeby jednak zaoferować w zamian jakąś inną formę bliskości, tak by dziecko nie poczuło się odrzucone.
Patrycja Juszkat: A co z życiem tych wszystkich dziewczynek, które były bite i poniżane przez własnych ojców? Które musiały chronić własną matkę przed pijanym ojcem?
Maria Kaczorowska: Jeśli czuły, że ich życie było zagrożone, to kilka procent może rozwinąć kliniczne objawy PTSD. Coraz częściej mówi się też o traumie wczesnodziecięcej, której echa słychać w ciele i psychice dorosłych już kobiet. Pojawiają się zaburzenia psychiczne, otyłość, ale też niektórzy wiążą z traumą pojawianie się chorób autoimmunologicznych. W tym temacie niezastąpiona jest książka B. Van Der Kolka „Strach ucieleśniony”. Pamiętajmy jednak, że ludzki umysł jest tajemniczy i niejednokrotnie potrafi przezwyciężyć ogromne trudności i zapewnić swojemu posiadaczowi pełne, szczęśliwe życie. Relacja z ojcem jest szalenie ważna. Jeśli jej zabraknie, wystarczy aby pojawiła się bezpieczna relacja z jakąkolwiek inną osobą, by człowiek mógł rozkwitnąć
Patrycja Juszkat: W jaki sposób zaopiekować się taką zranioną dziewczynką, która mieszka w naszym dorosłym, kobiecym ciele?
Maria Kaczorowska: Chociaż nie możemy zmienić własnej przeszłości, ani sprawić, by osoby które nas skrzywdziły przeprosiły nas, żałowały swoich czynów lub zaczęły nas kochać, to jako dorosłe kobiety możemy wiele ran uleczyć same. Każdy okruszek miłości okazany naszemu ciału i psychice wzmacnia je i pomaga się regenerować.
Pielęgnacja ciała, zdrowa dieta, regularna aktywność fizyczna, masaże – wszystko, co służy naszemu ciału, pomaga też naszej psychice. Pozbywanie się napięć w ciele redukuje uczucie stresu, psychicznego napięcia, który wpływa na nasze myśli, emocje i zachowania.
Pomóc leczyć nasze wewnętrzne rany mogą też inni ludzie. Przyjaciele, rodzina są dla wielu osób ratunkiem, ale gdy to nie wystarcza, można poszukać w swojej okolicy kręgu kobiet. To taki rodzaj spotkania, na którym kobiety dają sobie swoją obecność i pozwalają ogrzać się w cieple, które każda na taki krąg w sobie przynosi.
Praca nad własnymi przekonaniami w formie psychoterapii indywidualnej lub grupowej pomaga pozbyć się bagażu, który niesiemy na plecach od dzieciństwa, a jest napchany po brzegi narzędziami, które być może kiedyś były nam potrzebne, by przetrwać, ale teraz są zbędnym balastem. Jeśli objawy doświadczonej traumy przeszkadzają nam w normalnym funkcjonowaniu, warto udać się również na konsultację do psychiatry.
Bliskie relacje z innymi ludźmi sprawiają, że czujemy się pełni. Jeśli ktoś czuje się samotny, może poszukać aktywności, którą mógłby zaoferować innym ludziom. Być może zaskoczy Cię to, co powiem, ale w dbaniu o siebie warto też pamiętać o trosce okazanej innym ludziom. Każdy, nawet drobny dobry gest wykonany wobec drugiego człowieka długotrwałe poprawia nasz dobry nastrój. W niektórych przypadkach zaangażowanie się w pomoc będzie samo w sobie bardzo efektywną formą… samopomocy.
Patrycja Juszkat: Sporo uwagi poświęciłyśmy dzisiaj dziewczynkom. A jak to jest z mężczyznami, którzy stają się ojcami? Wyobrażam sobie, że może być to trudne, kiedy nie ma się wzorców wyniesionych z rodzinnego domu?
Maria Kaczorowska: Problem z brakiem wzorców to chyba domena współczesnego świata. Warunki, w których żyjemy, sposób funkcjonowania, rodzaj relacji – to wszystko jest zupełnie nowe. Prowadzimy wielki eksperyment, a ponieważ jesteśmy pierwsi w swoim rodzaju, to niestety nie ma jeszcze żadnych gotowych recept. W takim wypadku trudno być rodzicem, niezależnie czy chodzi o dziewczynki, czy o chłopców. Role płciowe zmieniają się, dawne stereotypy ustępują miejsca nowym. Nasi przodkowie szykowali swoje dzieci dla świata wedle znanych sobie od pokoleń wzorców. Już nasi dziadkowie i rodzice mieli spory problem, bo ich wyobrażenia nie przystawały do nowej rzeczywistości. Ot, choćby taka rewolucja seksualna.
Mężczyźni muszą teraz wymyślić samych siebie od nowa. Pogodzić z nową rzeczywistością wywodzące się z wychowania i kultury oczekiwania wobec nich jako ojców, partnerów, pracowników, przyjaciół, obywateli.
Ale że gatunek ludzki potrafił przystosować się do życia w mroźnej Arktyce, na gorącej Saharze, na stepach Azji – to choć przyszłość jest niepewna, to tak długo, jak długo będziemy kochać swoje dzieci, zaspokajać ich podstawowe potrzeby i dawać im poczucie bezpieczeństwa, tak długo będą wzrastać nowi ludzie, ze swoimi własnymi historiami, marzeniami, pragnieniami, chwilami szczęścia i rozpaczy.
Patrycja Juszkat: Czego mogłybyśmy życzyć wszystkim ojcom małych i dużych dziewczynek, którzy nas teraz czytają?
Maria Kaczorowska: Ja im życzę, żeby kochali siebie, bo wtedy łatwiej będzie im kochać swoje dzieci. I tak umiejąc mądrze kochać samych siebie będą dla nich najlepszym wzorem.
Patrycja Juszkat: Dziękuję za wartościową rozmowę.
You must be logged in to post a comment.